wtorek, lutego 10

Ma-teraz-potrzebę.

...

Potrzeba ciągnie, przerywa ścięgna. Jednym cięgiem.
Bezczelna smarkulo, przestań. Tak dobrze szło.
Pręgi to jednak inna bajka.

Nie sposób wybaczyć, wytłumaczyć sobie tej piosenki.
A kto mówi inaczej - łatwo mówi
Ma teraz potrzebę. Składa ją na cztery.
...
Chusteczkę.
...
Krewetkę
...
Truskawkowe wafle.
...
Curse OV Dialect
...

Test IH, Hildegarda z Bingen opowiada historie.

Wisienka sugeruje, żebym wreszcie coś przeczytał. Wskazuje na uginającą
się od ciężaru książek półkę i rozkazuje.
Kładę rękę na jej ubranym w ciężki sweter ramieniu.

Dzisiaj czytania nie będzie. Nie mamy niczego do czytania.
Po pierwsze może być rysunek. Rysunek z wkładką, z historią,
która opowiada się sama bez słów.
Ale nie mam jeszcze pewności - czy nie jest to coś pokroju
pozbawienia jedzącego obiad śmiertelnika możliwości zjedzenia
jednego małego cze.

Chciałbym wreszcie odebrać wiadomość.
Do tego czasu niczego nie będę podpisywał.
W zimnym, w lodowatym pokoju, w osłoniętym szronem łóżku, leżeć, trawić czas.

Giezgiegiezgie, opcjonalnie założę nagolenniki i plastikowy podbródek.
Osobisty ochraniacz szczęki o zapachu truskawek.
Zamknę się w bakiście, Wisienko!

Na umrzyka w skrzyni, marina przed nami mieni się w świetle latarni.
Kwaśny zapach morza sięgnąwszy wejścia do portu przesączył się przez szczeliny
w molo i zabarwił wodę na żółto.
Wchodzimy, Wisienko, przechuj, mówiąc cicho, mówiąc w dymie, przez ciężki,
alabastrowy komin wskakujemy do wnętrza.

Nie jestem kobietą, mówię do swojego dekoltu.
I żadna z was, mówię do piersi, nie jest kobietą.
Jesteście świadectwami dotyków, niczym więcej, okrągłą odą do samotności.
Och.

sukienka.

I co na zamknięcie? Mówią w szkole, że piękne są tryptyki, piękniejsze stanowczo niż pterodaktyle i Pasadena. Więc tryper czy tryptyk, licz do trzech, Ty wybierasz. Po tej stronie jest jedna kamera i cztery monitory. Podliczając, kilka ciekawych obiektów badań i narzekań. Ja się zabieram za ten obrazek, za ten kolor, którego jeszcze nie udało się nam osiągnąć. Za transwizualizację i transkrypcję. I zwołują pod sufitem radę składającą się z zbilokowanej projekcji gadającej głowy Lva Manovicha. Już ty się nie martw, mówi. Są sposoby, których świat jeszcze nie widział, tak proste i tak potrzebne, że plastik eksploduje na samą o nich myśl. Ty już się nie martw, tylko wychodź z domu i patrz. Benzyna jest tania. Z patrzenia wyciągniesz sporo wniosków. Zmontujesz ten sezam na czterech nogach w kilka sezonów ogórkowych, zamykając się na długie godziny w miejscu, do którego niemal nikomu nie chce się przyjeżdżać, bo na końcu świata, z dala od ludzi, których interesuje tylko efekt trampoliny. Wiesz dobrze o co chodzi. Ich nie będzie na pokładzie, kiedy wreszcie pójdą wióry i strzępy. Już ty wiesz.
A jeżeli wciąż nie wiesz, to nie mów.