poniedziałek, września 22

ubrania idę już spać

Wszystkie ubrania, które kiedykolwiek tu leżały. Łasiły się do skóry.
Strzępki materiałów, przylegające ciasno do bioder. Szerokie w dzwon
spodnie z nogawkami, wlokącymi się po ziemi, pod podeszwami butów.
Zima 2001, grudzień, przemarsz przez wieczerzę wigilijną w parze gatek
prosto ze sklepu, w owiniętych wokół nóg prostokątach dżinsu.
Różowa reklamówka i tekturowa karteczka z floralnym wzorem.
Przypominane wieczorem, maście przeciwko zamarznięciu.

lepkie kałuże, kolczaste przypływy radości, wiosna 1999,
przypuszczalnie wielkanoc -
marszczona przy ramionach i dekolcie
nowa
biała

skóra
zawieszona na klamce
poza czasem aktywności fizycznej


Okolice jesieni 1998 -
granatowe
pikowane
udoprzylegacze

kto wtedy takie nosił

niebieskie pikowane buty
krasnoludzkie większe rozkoszniejsze
niż para noszących je stóp

para buch
wszystkie ubrania, które kiedykolwiek spowijały ciało w mrok,
rozkładały się na strzępy, wcierały w skórę fragmenty włókien,
wnikające w mózg instrumenty codziennego przechodzenia
ze snu w inny sen

ostra fascynacja lakierkami na przezroczystej podeszwie
jesień 1997
czas brązowych spodni w kratę
białej bluzki
pragnienia wysokości

rosło się na przezroczystych plastikowych podeszwach
dwa centymetry w górę
i choć niżej
wyżej niż wszystkie panie na wysokich obcasach

Osoba na zdjęciu ma pewnie imię. Sowuk - Imię.
Niebieskie oczy dziwnie wytrzeszczone, zmierzwiony wzrok.
Krzywy uśmiech ma.
I źle ubrana, źle ubrana.
Stoi i patrzy na mnie ze zdjęcia. Z niebieskimi oczami,
ustami, rozumem, stoi w źle skrojonym, przedwczesnym ciele.
Nieswojo krzywo uśmiecha się.