środa, października 15

Bra.

*

A. Dobranoc.
Senny soundtrack z ostatniej chwili - Irena Kwiatkowska wyśpiewuje (wyśmienicie ;>)
kawałek Shimmy szuja, hell yeah:

Szuja - naomamiał, natruł i nabujał
Szuja - a wierzyłam przecież mu jak nikt
Szuja - dziecku kazał mówić proszę wuja
Alleluja wesołego zrobił mi i znikł
Szuja - obrzydliwa larwa i szczeżuja
Szuja - do najtępszych pierwotniaków rym
Szuja - bezlitostny kamień i statuja
Fałsz i ruja bezustannie powodują nim
(...)
Szuja - cóż takiego uczyniłam mu ja
Żem jak tuja poderżnięta przezeń dzisiaj jest
Mówię wam - poderżniętam jest

*
A teraz Wiesław Gołas; po cóż ja do diabła zabrałam się za taką płytę ;>
spać się dało nie będzie i marnie będzie. A.

((...)
Cóż popełniłem za winy, jakież przestępstwa

prócz tej niewinnej dzieciny w chwili szaleństwa
prócz rączek, brzusia, nózi
prócz pupci i tej buzi
co w niej się ząbków tuzin rżnie
z tatusia zdarta skóra - to cała zbrodnia, która
umieszcza na torturach mnie
(...))

Marina

*

twój śmiech jest jak draśnięcie szyby styropianem,
w tej rozkołysanej wiatrem ciszy...

Nie mówię o Homerze, który stworzył wody,
ażeby, gotowe, czekały na przyjście autora Genezis,
z jego bibliograficzną indolencją,
z jego mierną paletą wielbiciela sepii.

Nie mówię o milach sześciennych szampana,
sargassowych zaroślach, które zwiedza skrzętnie
,,Mistah Kurtz", ich dozorca, brzydki i bezsenny.

Tu plaża ustępuje czemuś, czemuś - czemu?
Nie odwracam się, by nie ujrzeć tego, co pochłania
krótkotrwałe pieczęci naszych ciepłych kroków.

Z głębi Jego - czy wolno mi powiedzieć ,,oskrzeli"?
przychodzi ten zapach, ty mówisz: plus douce
qu`aux enfants la chair des pommes sures,
a gwiazdy w pobłażliwym spokoju patrzą, jak frachtowce
wydziobują z powierzchni wody ich odbicia.

Twój śmiech jest jak skrzekliwy rechot kabestanu.
Ty mówisz: to postanowione (morze,
jego pływy, upławy, przyczepiona do nieba
gigantyczna plantacja kursywy).

Mi coraçon, mniej wierzę w morze
niż w ciebie. Gdy mówisz, że przez całe życie,
w twoich słowach są zatoki śmiechu, dorzecza
zmarszczek, fiordy siwych włosów.

(MKEB, Morze i inne morza, 2006)

*

Z okazji odnalezienia po długich usiłowaniach tego tomiku -
najkrótszy chyba wiersz.

A. Poszukuję wierszy i fragmentów książek traktujących o krwi.
I nie rozumiem francuskiego fragmantu Mariny.


**