niedziela, maja 25

Ave Diamanda!

Praca, która z racji nieprawidłowego zagruntowania, lada dzień zniknie
spośród żywych. A szkoda, bo to moja najlepsza. A może właśnie dlatego
dobrze - bo będzie trzeba zrobić kolejne a nie ślinić się do jedynej udanej.
Z dedykacją dla Józefa Czapskiego.

Ale nie o tym być ma!
Ma być o zniewalającym dźwięku, charczeniu, sapaniu i pisku, cudownym
pisku przywodzącym na myśl skrzypce.
Nie potrafię się skupić jak należy, bo z głośników leci Diamanda Galás.
Dawno nie słyszałam czegoś takiego, zaparło mi dech.
Płyta jest ciężka, ale tak piękna, że zaczynam odczuwać rausz.
Ten Głos!
Dlaczego nigdy dotąd, chociaż na nią trafiałam, nie potrafiłam w spokoju
tego posłuchać!? Genialne.
Zatytułowana - The Litanies Of Satan - dwie piosenki, Ave Diamanda!