piątek, marca 13

notatki z filozoficznej apokalipsy (nie - małej) ;)

Sokrates nie pisał, tylko rozmawiał. Nie pisał programowo. Pochwałę słowa żywego, mówionego, a potępienie słowa pisanego wygłasza we Fajdrosie. Opowiada tam legendę o bogu egipskim Teucie, który wynalazł wiele sztuk i umiejętności, a m.in. sztukę pisania, i uczył ich króla Tamuza, ażeby to rozpowszechnił je w kraju.
"Kiedy doszli do liter, powiedział Teut do Tamuza: Królu, ta nauka uczyni Egipcjan mądrzejszymi i sprawniejszymi w pamiętaniu; wynalazek ten jest lekarstwem ku pomocy pamięci i mądrości. A ten mu na to: Teucie, mistrzu najdoskonalszy, jeden potrafi płodzić to, co do sztuki należy, a drugi potrafi ocenić, na co się to może przydać i w czym zaszkodzić tym, którzy się znają daną sztuką posługiwać. Tak też i teraz: ty jesteś ojcem liter, zatem przez dobre serce dla nich przypisałeś im wartość wprost przeciwną tej, którą ona posiadają naprawdę. Ten wynalazek niepamięć w duszach ludzkich posieje, bo człowiek, który się tego nauczy, przestanie ćwiczyć pamięć; zaufawszy pismu będzie sobie przypominał wszystko z zewnątrz, z odcisków obcych, a nie z własnego wnętrza, z samego siebie. Więc to nie jest lekarstwo na pamięć, tylko środek na przypomnienie sobie."
i dalej:
"... Jest w piśmie coś bardzo niebezpiecznego, i w tym jest ono rzeczywiście podobne do sztuki malarskiej. Toż i jej twory stoją przed tobą jak żywe, ale jeśli kiedy zapytasz je o co, wtedy bardzo uroczyście milczą. Tak samo słowa pisane: zdaje ci się, że one myślą to, co mówią, ale jeżeli zapytasz je o coś, żeby lepiej zrozumieć to, o czym mówią, one wciąż tylko jedno wskazują, zawsze jedno i to samo."

(...)
Protagoras próbuje udowodnić Sokratesowi, że podobne słowa jak np. sprawiedliwość znaczy to samo, co zbożność, jednak Sokrates na taką procedurę się nie zgadza. On szuka słowa "najsilniejszego", dla każdej rzeczy jednego i jedynego, "logos erromenestatos", które jest obrazem rzeczywistości i prawdy, a nie konwencjonalnym znakiem.
"Czy nie potrzeba - mówi w Fajdrosie - jeśli mowa ma być dobra i piękna, żeby umysł autora znał prawdę o tym, o czym autor zamierza mówić?". A kiedy Fajdros powołując się na sofistów i retorów, zauważa, że "kto chce być kiedyś mówcą temu nie potrzeba wiedzieć, co jest rzeczywiście sprawiedliwe, ale tylko, co tłum za sprawiedliwe uważa, tłum przecież będzie sądził..."

Sokrates zbija ten pogląd i zmusza Fajdrosa do przyznania, że
"sztuka wymowy u takiego, co prawdy nie zna, a żyje tylko opinią (doksa), to nie będzie żadna sztuka, tylko śmiech".

Znaleźć znaczenie słowa to dotrzeć do rzeczywistości, do której inaczej, jego zdaniem, dotrzeć nie można. Wiedzieć, czym jest dana rzecz, to znaczy móc powiedzieć, czym ona jest.

źródła