poniedziałek, października 13

surówka ze śniegu

.....

Zabierze cię na spacer, nie zapomnij się ciepło ubrać, nie zapomnij tylko.
Nie bierz kanapek, nie będą potrzebne. Są przecież restauracje i stacje
benzynowe. Póki co mamy jeszcze pieniądze - więc oto są.

I patrzysz jak powoli zagłębia się w czeluściach samochodu, zagłębia w fotelu.
Czujesz zęby wątków na łydce. Każda rzecz, której dotykasz jest kontekstem.
W kontekście skrzyni biegów czujesz się niepewnie. Hamuj!

Pod butami skrzypi żwir, kiedy tak przesuwacie się jedno za drugim po
wąskiej osi. Porozumienie. Bariery. Jedno niemożliwe bez drugiego.

Więc pytasz o spacer. Oś cofa was. I choć wtedy nie mogliście być jeszcze
razem - teraz jesteście i wspólnie przyglądacie się tej ekranizacji
połamanego snu Dickensa. Próbujesz odpowiadać na pytania, ale mózg odmawia
współpracy. Nie ma znaczenia dym unoszący się sponad płomienia lampki.
Wzrok osmalający Twoje rzęsy.
Myślę strzępami, więc mówię strzępami, tak odpowiadasz. Stopy mam w piekle,
czołem uderzam o pułap świątyni, święty Imam i jego rytuały.
Tańcz, tańcz, niech piecze.

.....